sobota, 21 kwietnia 2012

WSPOMNIENIE I

14 maja 2011

Przekręca klucz w zamku i wchodzi do mieszkania. Wie, że coś jest nie tak już na samym wstępie. Nie zdejmuje nawet butów, tylko od razu udaje się do kuchni. Zanim jeszcze przekracza próg pomieszczenia, słyszy żałosny szloch. Przyspiesza, a kiedy staje naprzeciwko chłopaka, zamiera w całkowitym bezruchu.
-Odłóż ten nóż – mówi spokojnie. Cilian jednak nadal stoi w miejscu i drżącą dłonią dotyka swojej klatki piersiowej, przesuwając się do tyłu, dopóki nie trafia plecami na ścianę. Wydaje z siebie krótki jęk, po czym szepce coś pod nosem. Kartz nie jest w stanie dosłyszeć choćby słowa, ale ma pewność, że to nic dobrego. - Cilian, proszę.
Rzadko kiedy prosi. W zasadzie sam nie pamięta, kiedy zdarzyło mu się to po raz ostatni. Nie wywołuje to jednak żadnej reakcji, oprócz szaleńczego i z pewnością histerycznego wymachiwania nożem. Heinrich wie, że jeśli tak dalej pójdzie to chłopak zrobi sobie krzywdę. Milczy więc i przesuwa się, krok za krokiem, bardzo powoli w jego stronę. Gdy znajduje się jakieś dwa metry od niego, Cilian zaczyna krzyczeć i chyba niechcący przecina sobie przedramię. Jest to znak dla mężczyzny, że dłużej nie może przyglądać się tej sytuacji i musi zadziałać. Jeszcze raz prosi go, by ten odłożył nóż, a gdy spotyka się z całkowitą ignorancją, przybliża się mocniej. Ma wrażenie, że chłopak w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że sprawi ból im obu, ale Kartz jest teraz za bardzo zmartwiony i przerażony, by zawracać tym sobie głowę na dłużej. Żeby go uspokoić, musi zamknąć go w swoich ramionach. Tak jak ostatnio. I jeszcze wcześniej. Do tej pory w grę nie wchodził nóż, ale napady histerii i lęku, owszem. Potrafi sobie z nimi radzić. Tylko musi znaleźć się dostatecznie blisko.
-Zostaw to - sili się na spokojny ton. Gdyby tylko głos mu zadrżał byłoby jeszcze gorzej, więc robi co w jego mocy, by stwarzać pozory wyciszenia i bezpieczeństwa. Nie wszystko idzie po jego myśli, bo dłonie drżą mu jakby miał atak Parkinsona. Przeklina się za to w duchu, ale nie przerywa swojego wolnego chodu. W chwili, w której znajduje się tuż obok i oplata go ramionami, czuje pierwsze cięcie. - Już jest dobrze, wszystko jest dobrze, jestem obok Ciebie - szepce mu do ucha, kołysząc się z nim na boki. Cilian jednak wciąż trzyma w dłoni nóż, co skutkuje w kolejnych pchnięciach.
-Robisz mi krzywdę, Cilly - wydusza z siebie, dysząc przy tym ciężko. I nagle ruchy ustają całkowicie. Czuje jak chłopak słabnie w jego ramionach i upuszcza nóż na ziemię. Potem zaczyna płakać, mocno jak nigdy dotąd. - Już dobrze. Wszystko dobrze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz