poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Jeśli chcesz odpowiedzi na wszystkie swoje życiowe pytania wciśnij F13








Cilian Krüger
28 lat
informatyk
klient, tak jakby
zaburzenia depresyjno-lękowe








Jest dla siebie błędem, trójką pojawiającą się nagle w rzędzie jedynek i zer w systemie binarnym, czyli czymś nie do przyjęcia. 
Twierdził tak już wtedy, bo poczucie bycia trójką nie opuszczało go ani na chwilę. Potrzebował tylko powodu do naprawienia usterki, chwili na którą mógłby zwalić całą winę…
Był nóż. Tego jest pewien, bo pamięta chłód rączki trzymanej kurczowo w dłoni i jak przez mgłę potrafi przypomnieć sobie brzęk metalu uderzającego o posadzkę. 
Była krew. Kiedy ją wtedy czuł miał nadzieję, że jednak uda mu się zniknąć. Czuł się wtedy dobrze, jakby wcisnął sobie samemu przycisk reset i czekał na ponowne uruchomienie.
Było wszystko. Zaistniało to tylko i wyłącznie przez jeden telefon, po którego odebraniu w słuchawce dało się słyszeć oficjalny, bezuczuciowy głos, klepiący znaną na pamięć formułkę. 
Otóż matka. Kobieta ta od zawsze była dla niego kimś nieskończenie ważnym. Przez pewien okres czasu tworzyła mu mały, idealny świat. Izolowali się, bo nikt inny nie był im potrzebny, bo byli współgrającymi ze sobą częściami kodu. Śmierć rodzicielki, ona właśnie okazała się idealnym powodem do wszystkiego. Doprowadziła go do histerii, do nagłego wywalenia się całego systemu. 

Czasami zdaje sobie sprawę, że cały misterny, tworzony na jego własne potrzeby kod jest kasowany przez jakąś niewidzialną rękę, kawałek po kawałku. 
Myśli o tym zasadniczo bardzo często, ale  mimo tego wrażenia podjął się próby przywracania swojego życia, czyli systemu do stanu gdy był stabilny. Miał mu w tym pomóc szpital psychiatryczny, więc przyjmował wszystkie medykamenty i starał się dostosować przy każdym uaktualnieniu danych.
Były czwartki. Wyczekiwał ich niczym kolejnej porcji danych. Czwartek oznaczał, że pojawi się On, który pozwoli dać mu tę namiastkę normalności bez wirusów w pakiecie. Przy Nim stawał się spokojny, czuł się przyjemnie otumaniony nawet wtedy, gdy dzieliła ich bezpieczna odległość, dystans, który został niemal narzucony podczas wizyt. 
Były błędy. Kiedy tak leżał i analizował, a robił to bardzo często, dopatrywał się ich coraz więcej w swoim systemie, niektóre jawiły się niczym jaskrawoczerwony error i były najgorsze. Inne naprawy zaś był w stanie odłożyć na później. 
Odwleka w czasie wyeliminowanie trójki, która wydaje się być czasami wręcz rażąca przy tych wszystkich jedynkach i zerach. 


Wiecznie włączony komputer. Dwa kubki mocnej kawy, bez cukru. Palenie tylko do piwa. Izolowanie się. Niechęć do wychodzenia gdziekolwiek. Napady lęku. Cisza. Ciepło Jego ciała obok. Uspokajanie się podczas wsłuchiwania w rytmiczne bicie serca. Bezwzrokowe pisanie. Podzielność uwagi. Słaby uśmiech. Gorąca kąpiel. Śniadanie po południu. Bezsenna noc. Kodowanie. Stawianie systemu na nowo. 

15 komentarzy:

  1. [Mru aprobaty.
    W ogóle, zmieszałam się, bo o mało bym cię dodała do pracowników... Cieszy mnie klient.
    Chęci mam, ale nie myślę. W razie czego zostaw wiadomość po sygnale.]

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam pierwszego klienta! :3 Wątek obowiązkowy, bo pan informatyk bardzo fajny jest.]

    / Michael

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Już chciałam napisać coś w stylu "sex", no bo klient, ale w karcie wszędzie "On" i "On" i mi głupio, bo osobiste doświadczenia nie pozwalają mi na rozpieprzanie nawet najdziwniejszego związku dwóch ludzi. ]

    Hayden

    OdpowiedzUsuń
  4. bastylionowy hitler22 kwietnia 2013 20:41

    [O matko *.* Ma pomysł? Jak ma, to ja zacznę. Jak nie ma, to w sumie tez zacznę ^^]
    Élie

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znał jego imienia. Nie komplikowało to jednak jego planu przyciśnięcia go do ściany i zsunięcia mu spodni. Po raz kolejny wziął do domu jakiegoś przypadkowego mężczyznę w celach zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb. Tylko i wyłącznie ich. Kiedyś może i by się tym przejmował, traktował niemal jak brak szacunku do własnego ciała, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Nie chciał się przywiązywać, a już na pewno nie do kogoś kto dawał mu się przelecieć, bo zna niezły tekst na podryw. Cholera, czasem nawet to nie było potrzebne! To miasto aż tętniło niewłaściwością, niegrzecznością i złem w dziedzinie seksu, który akurat Kartz wykorzystywał od długiego czasu dość skrupulatnie.
    Dzwonek przerwał mu dokładnie w momencie, gdy nasuwał prezerwatywę na penisa. Zaklął pod nosem, każąc się mężczyźnie nie ruszać. Zapiął spodnie, wzrokiem próbował odszukać koszulki, ale leżała pognieciona pod stołem, więc nawet po nią nie sięgał. Przekręcił klucz w drzwiach i otworzył je gwałtownie, minę mając raczej nieprzyjemną.
    -Cilly? – zapytał, mimo że przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że to on. Rysy twarzy automatycznie mu złagodniały, a w głowie pojawiła się, wcześniej strącona na granice świadomości myśl, to dzisiaj wychodził ze szpitala, cholera.

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Ojejku, klient ;) Ciekawe, czy chciałby prywatny taniec ze strony Gottfrieda? :) Jeśli tak, to mogę zacząć wątek :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ O, jak miło, że ktoś nie z obsługi. Tak wisi sobie samotnie w tej drugiej kolumnie ^^ Ja nie będę proponować wątku, bo po pierwsze widzę już duże zainteresowanie i nie będę jeszcze ja się wciskać, chyba, że jakiś pomysł masz i chęć, a po drugie to zapomniałam co chciałam powiedzieć jako drugie... Tak czy inaczej piszę żeby przywitać, powiedzieć że Cilian jest fantastyczny, podoba mi się jego imię i życzę miłej zabawy czy coś :P ]

    ~Tobias

    OdpowiedzUsuń
  8. [Wiem, wiem, ale to nie zmienia faktu że jest pierwszym który nie jest z obsługi ;) jakiś pomysł na wątek może? Bo mi same banały przychodzą.]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Jestem wypychana na bycie informatykiem w przyszłości, ale pan podoba mi się tak bardzo, że już moje przejedzenie informatyką poszło w las. Pożądam wątku (i pana również, bo fajny, do schrupania). x3 ]

    Chris Lawrence

    OdpowiedzUsuń
  10. [To jak wrócę wieczorem do domu, to na spokojnie coś wytworzę, choć też pewnie wybitnie oryginalna nie będę ^^]

    Élie

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Szkoda, szkoda :) Ale spokojny wątek też fajny. Tylko nie wiem, jak się do tego zabrać, aby ci pasowało, więc gdybyś mógł/mogła :3]

    Gottie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przez chwilę wpatrywał się w niego oniemiały, by w końcu zamiast coś powiedzieć, odwrócić się na pięcie i ruszyć w głąb mieszkania.
    -Wejdź i zamknij za sobą – poinstruował go, nie patrząc jednak w tamtym kierunku. Mogło to sobie wyglądać dziwnie, mogło być uważane na kompletny nonsens, ale przecież miało powód. Chodziło przede wszystkim o to, by zniknąć mu z oczy, zanim zwróciłby większą uwagę na blizny na jego klatce piersiowej. W tym momencie było to dla Heinricha najważniejsze (choć sam był zdziwiony, że myślał na tyle trzeźwo, by w ogóle zawracać sobie tym głowę). Otworzył tylko szafę, żeby wyjąć ze środka byle jaki podkoszulek, po czym, bezpiecznie zakryty, mógł z powrotem zwrócić się do Ciliana. Obdarzył go łagodnym spojrzeniem, omiatając sylwetkę wzrokiem, choć przecież widzieli się w zeszły czwartek. Chciał coś powiedzieć, gdy z kuchni rozległ się głuchy łoskot, co skomentował odkrzyknięciem, niżeli słowami. Dopiero później, gdy z pomieszczenia wyszedł chłopak o nieznanym imieniu, zapinający sobie spodnie, zapanował nad głosem.
    -Musisz iść, mam gościa.
    Przez jakiś czas nie było wiadomo, do którego się zwracał. On sam chyba nie był pewien, który był teraz mniej pożądany, ale koniec końców padło na nieznajomego, który skomentował go litanią przekleństw, prychnięciem i tekstem o obietnicach i byciu popieprzonym. Mógł to przeżyć, szczególnie, że miał ważniejsze rzeczy na głowie niż fakt bycia popieprzonym, o czym wiedział od dawien dawna. Kiedy drzwi wejściowe się zatrzasnęły, Kartz ulokował spojrzenie dokładnie na twarzy Ciliana, zaciskając usta w wąską linię. Najpierw chciał go przeprosić za tego gościa, ale w końcu doszedł do wniosku, że nie musi tego robić. Nie są razem. Choć nigdy oficjalnie tego nie stwierdzili, Heinrich zakończył ten związek dawno temu. A mimo to nadal był do niego przywiązany, przez co gardził sobą niesłychanie.
    -Więc… chcesz coś do picia? – zapytał, unosząc brwi, orientując się także, że zadawanie idiotycznych pytań idzie mu ostatnio co raz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Napięta sytuacja wcale go nie dziwiła. Mógł się spodziewać, że nie będą zachowywać się jak kiedyś. Tyle że teraz ich wymiana zdań i sposób w jaki się poruszali różnił się nawet od tego w szpitalu. Tam, zamknięci w ciasnym pokoju potrafili się dogadać i czuć w miarę swobodnie. Teraz, kiedy cztery metry kwadratowe nie stanowiły bariery, wszystko było trudniejsze.
    Nie ruszył się z miejsca. Stał spokojnie, patrząc na skulonego Ciliana, wsuniętego w ich kanapę. I zrobiło mu się go żal. A obiecał sobie, że będzie ponad tym wszystkim! Że nie da wspomnieniom zawładnąć nad tym, co będzie się z nim działo. Zacisnął dłonie w pięści, jak gdyby miało mu to pomóc zahamować dreszcz przechodzący wzdłuż jego kręgosłupa. Bo Cilly znów tu był. Znów obok niego. Na tej kanapie, na której tyle razy oglądali wspólnie telewizję, sprzeczali się i pieprzyli.
    Powolnym krokiem ruszył przed siebie i usiadł obok niego, nie spuszczając wzroku z jego dłoni nawet na sekundę. Chyba nie mógł się od tego odzwyczaić – od sprawdzania czy są puste. Nawet jeśli było to chore.
    -Nie masz gdzie iść – powiedział, sam nie wiedząc skąd w zasadzie w ogóle przyszło mu to teraz do głowy. Powinien był kazać mu spierdalać i właściwie to całe spierdalaj cisnęło mu się na usta od dłużej chwili. – To wciąż Twoje mieszkanie… nasze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Opuszkami palców rozmasował sobie skronie, jakby miało mu to pomóc w wymyśleniu jakiejś sensownej odpowiedzi. Jakiejkolwiek. Chcąc więc zyskać więcej czasu, przytaknął tylko i wyszedł z pokoju, żeby zajrzeć do sypialni i otworzyć szafkę przy biurku. Nie spakował jego rzeczy do kartonów. Niektóre owszem, ale większość została na miejscu. Laptop dla przykładu. Westchnął cicho, wpatrując się w sprzęt, który tyle razy ściągał z niego, by móc ofiarować mu trochę rozproszenia. Szybko jednak na jego twarz powrócił kamienny wyraz. W głowie jednak wciąż nie było żadnych nowości. Ruszył do salonu, w jednej ręce trzymając tego drogocennego laptopa, drugą natomiast zaczepiając opuszkami palców o kark, zwiesił z ramienia. Podał chłopakowi sprzęt.
    -Słuchaj, Cilian… – powiedział, kiedy znów miał dwie ręce wolne i mógł obie spleść na karku, nerwowo wbijając w niego paznokcie. Ukucnął przed nim tak jak wcześniej, by w końcu dłonie położyć po obu stronach jego nóg, na kanapie. Gdyby jeszcze chwilę skubał własny kark, pewnie zrobiły tam sobie dziurę. W ten sposób chociaż go tutaj przytrzymywał. Nie na siłę, bo przecież gdyby tylko chciał, Cilian mógłby po prostu wyjść. -… jeśli chodzi o tego faceta to nic takiego, w porządku? Rzadko ktoś tu bywa. – Sam nie wiedział czemu się tłumaczy. Nie musiał. Oczywiście, że nie, a jednak czuł do tego chorą obligację. – Cieszę się, że wyszedłeś.

    OdpowiedzUsuń