Fabuła


Historia Haremu to historia pełna zmian, niepewności, tragedii, ale także historia szansy, która została wykorzystana. Odpowiednio? Oceń sam.


A miało być tak pięknie…
  
Wszystko zaczęło się około dziesięciu lat temu i ściśle związane jest z życiem Silberna. Historia potoczyłaby się inaczej, gdyby trzydziestego grudnia dwa tysiące trzeciego roku Malcolm nie wsiadł do auta ze swoim choreografem. Szczęśliwi, pijani, młodzi, zakochani. Wystarczyła chwila nieuwagi spowodowana jednoznacznym spojrzeniem lub przelotnym dotykiem, by Mark siedzący za kierownicą stracił panowanie nad pojazdem, wjechał na przeciwległy pas i zderzył się czołowo z rozpędzoną ciężarówką. Lewą stronę auta dosłownie zmiotło.
Malcolm obudził się dwa tygodnie po wypadku, gdy media już przestawały szumieć o karambolu i cudem ocalałym tancerzu, jednak to właśnie z telewizji dowiedział się o szczegółach całego tragicznego zajścia. Przez parę dni nie chciał przyjąć do wiadomości, że to on jest tym tancerzem, a jego kochanek sprawcą i jedną z ośmiu ofiar śmiertelnych.
Jednak nie o uczuciach mam tu pisać, nie o szaleństwie i pragnieniu śmierci. Mogę jedynie wspomnieć o obietnicy, którą złożył podcinając sobie żyły: Jeśli i to przeżyję, to założę, kurwa, własny pedalski harem… harem… mój własny harem… i… będę przyjmować tych, których odrzucili inni… I będzie… i będzie zajebiście… od tej pory wszystko będzie dobrze…

Dwa lata później, w dwa tysiące piątym, mógł już wyjść ze szpitala. Wiedział, co czeka go na zewnątrz. Puste mieszkanie, puste konto, brak pracy. Bo kto chciałby zatrudnić tancerza chodzącego o kulach?
Jedyne co miał to pamiętnik, pióro i kilka monet, które znalazł kiedyś w automacie z gorącymi napojami. W jaki sposób mógł je pomnożyć? Odłożyć na lokacie i czekać? Zakopać w ogrodzie na ciemniejszą godzinę? Wrzucić do rzeki, by nie mieć problemu, a może modlić się o cud?
Nie. Przyszedł czas, by wykorzystać wiedzę, którą nabył w młodości. Karty. Ludzie mówili, że grał tak, jakby nie miał nic do stracenia. Bez wahania. Zawzięcie. Przebiegle. Przemyślanie. Drobniaki zamieniły się w pokaźniejszą sumę, ta w jeszcze większą i większą. I to działo się naprawdę.

Malcolm powracał do świata żywych. Brakowało mu jednak tego czegoś… Sensu, przyjaciela. I dostał to coś, albo raczej sam sobie wziął. Do tej pory pamięta ten deszczowy dzień w listopadzie dwa tysiące piątego roku, gdy wracał na piechotę do domu. Po chwilowym kryzysie dobra passa znów powracała i tym szczęśliwym akcentem zamierzał skończyć z grą. Już koniec. Już starczy.
Uśmiechał się do przemoczonych przechodniów i lalek na witrynach sklepów. Uśmiechnął się też do chłopca, siedzącego w ciemnym kącie pod przemoczonym kocem.
 - Dlaczego tu siedzisz?
 - Bo tutaj mieszkam.
 - Chcesz iść ze mną do domu? Będzie cieplej. Nauczę cię tańczyć.
 - …
 - Chodź, przecież cię nie skrzywdzę. Obiecuję. Lubisz kakao?

Gabriel był jego pierwszym podopiecznym, przyjacielem, którego się nie tyka. To od niego się zaczęło, jednak na nim nie skończyło. Malcolm powoli, ale wprost niewiarygodnie konsekwentnie realizował to, co sobie obiecał. Kupił upadający klub w wiedeńskiej dzielnicy queeru i wyremontował go. Gdy prace trwały, on również nie próżnował. Nie bał się szukać i pytać. Znalazł jedną osobę gotową poświęcić swój czas i siły by coś stworzyć, drugą, trzecią… a za nimi pojawiały się następne. Nikt nie był idealny, jednak każdy miał jakiś talent.

W dwa tysiące siódmym roku klub był już na tyle popularny i dochodowy, a ekipa mężczyzn zgrana, że otwarto scenę, na której do dziś odbywają się występy. Malcolm wynajął profesjonalnych nauczycieli tańca, śpiewu i choreografów, speców od nagłośnienia i muzyków. Nawet w gazecie ukazał się artykuł na ten temat zatytułowany ‘Męska burleska’, określenie spodobało się wszystkim i od tej pory funkcjonuje jako stały element reklamy.

W dwa tysiące jedenastym roku z powodu zapotrzebowania na pomieszczenia dokupiono sąsiedni lokal i przystosowano go jako jeden większy i dwa mniejsze darkroomy. Miejsca starczyło również na zorganizowanie kilkunastu pokoi dla panów trudniących się najstarszym zawodem świata - dla ekskluzywnych dziwek.
Czy będzie Cię stać na noc spędzoną z jednym z nich?
A może wolisz bawić się do upadłego w rytmach ekstatycznej muzyki?
Albo dołączysz i będziesz częścią Haremu Białych Łez?

Cokolwiek zdecydujesz, pamiętaj, że Ty jesteś naszym Panem, lecz my staniemy się Twoim narkotykiem…




Harem w pigułce:

Gdzie? Austria, Wiedeń.
Kiedy? Czasy współczesne. Bar i dom publiczny otwarte 24 godziny na dobę, przez cały tydzień. Pokazy na scenie od godziny 19 do 23. Dyskoteka od godziny 23:15 do ostatniego tańczącego.
Po co? Najczęściej jako ostatnia deska ratunku dla tych, którzy niemal sięgają dna. Jeśli nie masz gdzie przenocować, zgłoś się do Silberna, może uda mu się jakoś pomóc… 
Co? Dyskoteka, bar, scena z pokazami śpiewu i tańca erotycznego, trzy darkroomy, około piętnastu pokoi domu publicznego.
Kto? Wszyscy: tancerze, dziwki, barmani, muzycy, choreografowie, wokaliści, sprzątacze, kelnerzy, DJ, bileter, wizażysta, stali goście… i każdy inny, kto potrzebuje pracy, pomocy lub po prostu chce się zabawić.
Coś jeszcze? Tak. Malcolm z reguły pomaga wszystkim w taki czy inny sposób, jednak coraz częściej zdarza się, że największe kłopoty mijają, a ludzie odchodzą bez słowa, zapominając bądź też nie chcąc pamiętać o życzliwości, której doświadczyli. Ale Ty zostaniesz z nami na dłużej, prawda… ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz